Stefanova - Medziholie - Osnica - Medziholie - Stoh - Połudiowy Gruń - Chata pod Gruniem - Stefanova
Weekendowa pora znowu nastała i po ostatnich tygodniach nieciekawej pogody w końcu prognozy zapowiadały całkiem udany dzień. Pierwotną opcją miał być Baraniec w Tatrach, ale popołudnie klarowało się w tym rejonie burzowo - deszczowe, więc wybraliśmy alternatywę w Fatrze Krywańskiej. Mała Fatra co widać na naszym blogu jest lubianym przez nas obszarem, a że nie wszystko jeszcze odwiedziliśmy to tym bardziej zdecydowaliśmy się na powrót w te urokliwe pagórki :)
Celem głównym choć nie najwyższym punktem tego dnia była Osnica. To szczyt dość dobrze widoczny praktycznie z każdej strony jednak bardzo rzadko odwiedzany przez turystów. Główny powód to chyba słaba komunikacja szlakowa i trudno zrobić docelowo jakąś pętlę. Z tego też właśnie powodu będąc u jej podnóża dwukrotnie odkładaliśmy wejście na szczyt na kolejny raz.
Aby jednak nie było za nudno tego dnia to dokładamy jeszcze Stoha. Na jego szczycie gościliśmy w zeszłym roku jednak przy fatalnej pogodzie gdzie ledwo było widać czubek własnego nosa ;) Dzięki temu będzie to świetna okazja aby połączyć oba wierzchołki w jednej wyprawie i zrobić pętlę.
Wycieczka tego dnia ma dla nas trochę inny charakter niż do tej pory ponieważ zabieramy ze sobą nową towarzyszkę wyprawową, Martę :) Tym oto sposobem na szlaku będą dwie Marty - zapowiada się ciekawie ;)
Siadajcie wygodnie i ruszamy :)
Początek wędrówki to parking w Stefanovej. Na miejscu kilka samochodów, a więc po raz kolejny sprawdza się nasza teza, że Fatra z każdej strony to niewielki ruch turystyczny. Szybko ogarniamy swoje klamoty i ruszamy zielonym szlakiem. Początek dość monotonny choć od pewnego momentu nabieramy dość szybko wysokości. Od czasu do czasu można zerknąć na dolinę ;)
Podejście na przełęcz Medziholie zajmuje nam nieco ponad 1.5 godziny spokojnego marszu. Na przełęczy wita nas bardzo ładna pogoda i pierwsze widoki z Wielkim Rozsutcem w roli głównej :)
Na przełęczy kilka chwil postoju i ruszamy dalej w stronę Osnicy. Tutaj szlak jest zdecydowanie mniej wyraźny oby nie powiedzieć, że momentami się gubi :) Lubimy takie tereny gdzie ludzie zaglądają bardzo rzadko.
Podejście pod Osnice jest z początku dość konkretne, ale po wejściu na grzbiet zaczyna się wręcz bajkowy klimat ! Teren dziki i nieskalany przez ludzi. W koło nikogo poza nami :)
Osnica zdobyta ! Tutaj naprawdę warto przyjść mimo, że z przełęczy ten szczyt nie wydaje się atrakcyjny.
Osnica to świetne miejsce na oderwanie się od zgiełku i paradoksalnie nawet od tego górskiego. Spędzamy tutaj godzinę momentami nie zamieniając ani słowa.
Malutka panorama z Osnicy. Po lewej Stoh, na którym będziemy za niecałe 1.5 godziny ;)
Jeszcze tylko ostatnie pamiątkowe pstryki i ruszamy w dalszą drogę.
Takie wspominkowe trochę, z Wielkim Rozsutcem :)
Osnica... to ten kawalontek, który wystaje z prawej strony.
I pierwsze zdjęcia pamiątkowe w damskim duecie tego dnia. Dwie Panie M. na szlaku :)
Zejście z Osnicy w tym fragmencie to jedno z piękniejszych spojrzeń na Wielkiego Rozsutca jakie chyba można znaleźć w całej Fatrze !
Na przełęczy w ogóle się nie zatrzymujemy i ciśniemy od razu na Stoha. Podejście jest dość porządne, więc spinamy się w sobie i w górę. Kiedy osiągamy granicę lasu wyłania się grzbiet Osnicy wraz z wierzchołkiem. Czyż ten pagórek nie wygląda oryginalnie :) ?
Zanim meldujemy się na Stohu po drodze jeszcze zatrzymujemy się na jagodowy wypas :) Chyba nigdzie nie widzieliśmy tylu jagód co tutaj. Dosłownie są wszędzie :)
Stohowy relaks ! Choć pogoda nieco się pogorszyła, zaczęło wiać mocniej to i tak nastroje mamy bardzo dobre :) Ponownie godzina posiadówki i miłe rozmowy o górach :)
Nic jednak nie trwa wiecznie. Ubieramy się i czas na Południowego Grunia.
Droga na Południowego Grunia od Stoha przebiega bardzo widokowym grzbietem. Wędrówka tym szlakiem może się podobać :)
Jak widać Stoh od tej strony to spory kawał górki ;)
Choć wędrowanie po Fatrze zawsze dostarcza nam pięknych wspomnień to tym razem musimy zauważyć, że wyjątkowo te wrażenia próbowały zakłócić mrówki w okresie godowym :) Dla naszego nieszczęścia trafiliśmy na dzień kiedy miały szczytowy moment i dosłownie zagryzały nas z każdej strony ! Przedzieranie się przez mgłę latających owadów absolutnie nie należy do przyjemności ;)
Na Południowym Gruniu spędzamy ledwo kilka minut aby zjeść coś na szybko i bardzo stromym stokiem idziemy na szeroką polanę gdzie znajduje się Chata na Gruni. Tutaj klimat trochę festynowy, sporo dzieciaków i ludzi lubiących alkohole niskoprocentowe ;) Uciekamy stąd jak najprędzej i niebieskim szlakiem od razu schodzimy do Stefanovej.
Na parkingu umęczeni upałem i pogryzieni przez latające mrówki meldujemy się szczęśliwi i uśmiechnięci :)
Krywańska Fatra po raz kolejny ugościła nas dobrą pogodą, pięknymi widokami i ciszą, której w górach jest ostatnio coraz mniej. Osnica to zdecydowanie jeden z piękniejszych punktów w całym paśmie. Absolutnie polecamy :)
Jeden z tych dni, które zawsze zostaną w pamięci. Świetna pogoda , idealne warunki i wspaniałe towarzystwo.Dziekuje Wam bardzo za ta przygodę na szlaku :)
OdpowiedzUsuńCóż możemy dopisać... aby więcej wspólnych wycieczek i dobrej pogody :) Tego Tobie i sobie życzymy :)
UsuńZdjęcia powalają. Nadają się nawet do jakiegoś kalendarza... czy nie myśleliście o takim projekcie? Może album?
OdpowiedzUsuńAleż komplement ! Dziękujemy bardzo :) Z tym kalendarzem to może trochę przesada, ale jeśli ktoś chciałby zdjęcia w duże rozdzielczości do jakichś projektów to możemy udostępnić ;)
UsuńFajna ta Osnica. Jak wdrapię się na Rozsutec, to pewnie ten pagórek będzie kolejny. Z tymi mrówkami to współczuję. Owady potrafią zepsuć dzień na szlaku.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji Rozsutca powinnaś obowiązkowo wdreptać na Osnicę choćby z tego powodu aby wcześniejszą zdobycz podziwiać :) A o mrówkach latających wolimy nie wspominać ;)
Usuń