Korbielów - Przełęcz Przesłopy - Hala Malarka - Uszczawne - Hala Górowa - Hala Miziowa - Hala Słowikowa - Góra Pięciu Kopców - Pilsko - Góra Pięciu Kopców - Hala Miziowa - Hala Kamieniecka - Czarny Groń - Polana Gackówka - Korbielów
Marcowa pogoda szczególnie w weekendy nie była specjalnie udana. Po opadach śniegu w Tatrach, ogłoszonej dwójce lawinowej i (niestety) dwóch tragicznych wypadkach zdecydowaliśmy się na rozpoczęcie sezonu wczesnowiosennego w Beskidach. Wybór padł na Pilsko z dwóch powodów. Po pierwsze jak na Beskidy to całkiem wysoko, a po drugie jeszcze nas tam nie było ;) Aby wyprawa nie była zbyt banalna wybraliśmy trasę bardziej okrężną i z założenia mniej uczęszczaną. Jak się okazało w praktyce faktycznie nie spotkaliśmy nikogo na szlaku aż do schroniska na Hali Miziowej.
Wyprawa na Pilsko teoretycznie nie stanowi większych problemów w okresie letnim, ale wybranie się zimą to już trochę inna historia. W niektórych miejscach śnieg po kolana, niełatwa orientacja (brak przetartego szlaku) i mroźny wiatr dają całkiem nieźle popalić szczególnie kiedy schodząc do doliny mamy 15 stopni i piękne słoneczko ;)
Zdjęć wprawdzie niewiele udało nam się zrobić (poniekąd wszystko w koło jest białe i do siebie podobne), ale mamy nadzieję, że choć trochę oddają klimat wyprawy.
Zaczynamy w bardzo wiosenny klimacie jednak śnieg pojawia się kilkanaście minut później.
Pogoda całą drogę nam dopisuje i staramy się wyłapywać każdy moment gry światła.
Wyjście z lasu na pierwszą halę i od razu takie widoki, aż żal iść dalej ;)
Nie da się ukryć, że im wyżej tym zimniej i ewidentnie mocno wieje. Według prognoz miało być docelowo o tej godzinie kilka stopni na plusie, ale naszym zdaniem jest minus bez dwóch zdań.
Wydaje się tak spokojnie, a naprawdę w niektórych momentach wiatr głowę urywa.
Nasz cel w pełnej okazałości. Jeszcze 10 minut i będziemy w towarzystwie trójki zdobywców ;)
Pamiątkowe zdjęcie na szczycie na tle królowej Beskidów :)
Wracamy, wiatr nie pozwolił nam długo cieszyć się pobytem na szczycie. Zapewne wrócimy tutaj w jakiś bardziej leniwy weekend w okresie jesiennym.
Ostatnie spojrzenia i pożegnanie z Pilskiem.
Uroki skracania sobie trasy o kilka metrów. Idziesz i nagle wpadasz do połowy uda. Wbrew pozorom wyjście z tego nie jest takie proste ;) W tle dwie hale, które musieliśmy przejść aby zdobyć Pilsko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz