Stary Smokowiec - Magistrala Tatrzańska - Sławkowski Grzebień - Królewski Nos - Sławkowski Szczyt - Sławkowski Grzebień - Magistrala Tatrzańska - Stary Smokowiec
Wyjazd na Słowację i zdobywanie Sławkowskiego Szczytu to bardzo spontaniczna decyzja. Plany na ten dzień mieliśmy trochę inne i w zasadzie na kilkanaście godzin przed wyjazdem postanowiliśmy zaryzykować tym bardziej, że prognozy pogody były bardzo optymistyczne. Nasza pierwsza wizyta u południowych sąsiadów jednak nie obyła się bez nieprzyjemnych niespodzianek. Podsumowując nie lubimy zdecydowanie słowackiej policji ;)
Sławkowski Szczyt jak każdy trochę obeznany z górami wie należy do Wielkiej Korony Tatr i to właśnie od niego chcieliśmy zacząć naszą przygodę zdobywania tego prestiżowego zaszczytu. Jeśli nasze plany powiodą się na ten sezon to powinniśmy zakończyć go z 5-6 zdobyczami WKT ;)
Sławkowski Szczyt jednak ma na tyle uroku, że już po głowie chodzą dwie alternatywne drogi zdobycia. Musimy jednak wprawić się bardziej w wysokogórskie klimaty aby podjąć takie cele.
Wyprawa jaką chcemy Wam zaprezentować poniżej na zdjęciach dostarczyła nam niezwykłych wrażeń widokowych ! Mimo pogorszenia pogody będąc na szczycie cały dzień dostarczył nam pięknego słońca, które w towarzystwie momentami mocniejszego wiatru nie było takie uciążliwe. Wyprawę na Sławkowski Szczyt absolutnie polecamy choć trzeba mieć na uwadze, że wymaga to dobrej kondycji ;)
Zapraszamy do naszej relacji.
Kilka minut po ruszeniu z parkingu już widać zarys Sławkowskiego Grzebienia.
Po przejściu łagodnej ścieżki doocieramy do Magistrali Tatrzańskiej. Szybkie zdjęcie i odbijamy w prawo niebieskim szlakiem.
Po niedługim marszu docieramy do punktu widokowego na szlaku. Z tego miejsca już coś widać, ale oczywiście pełnia będzie dopiero na samej górze ;)
Wejście na Sławkowski Szczyt to nieustanne, momentami monotonne podchodzenie po złomach mniejszych i wiekszych ciągle pod górę...
Już widać wierzchołek, prawie jak na dłoni, a przed nami jeszcze dobre 2 godziny z kawałkiem mocnego podejścia.
Szczyt wprawdzie przybliża się, ale robiąc kolejny i kolejny zakos między skałami trwa to wybitnie długo.
Fragment pozostawionej drogi za nami. Szkoda, że szlak nie jest poprowadzony dużo bardziej w pobliżu grani ;)
Momentami tracimy wierzchołek z pola widzenia aby zrobić kolejny zakos między skałami.
Po drodze Sławskowskim Grzebieniem znajduje się mało wybitny szczyt o nazwie Królewski Nos 2273 m n.p.m., który oczywiście z radością zdobywamy robiąc sobie na górze kilka zdjęć. To miły przystanek i już jakiś sukces na tym wyczerpującym podejściu.
W dole malutka przełączka widziana z Królewskiego Nosa.
Królewski Nos ponownie tym razem w towarzystwie Łomnicy w tle ;)
Patrząc z Królewskiego Nosa w stronę szczytową czujemy powoli smak wyprawy :) Ostatnie podejście różni się jednak od całej drogi. Pod nogami mamy całą masę drobnych kamieni, które lubią odjechać spod butów. Po deszczu zapewne można tutaj nieźle wywinąć orła ;)
To już tutaj ! Ostatnie metry, ostatnie minuty i będziemy rozkoszować się widokami !
Widoki ze Sławkowskiego Szczytu po prostu są powalające ! Pięknie oświetlony Lodowy Szczyt :)
Groźnie wyglądająca Pośrednia Grań...
I zdobywca numer jeden na szczycie ! Obowiązkowo zdjęcie z krzyżem jako dowód koronny musi być ;)
Staroleśny Szczyt wygląda bardzo majestatycznie z tego miejsca. W tym roku chyba jeszcze nie, ale w przyszłym na pewno spróbujemy wejść na niego drogą Tetmajera ;)
Przy krzyżu zrobiła się kolejka do zdjęć. Stwierdziłem, że nie będę się pchał za pierwszego i póki słońce pozwala to pamiątkowe zdjęcie będzie z innej perspektywy ;)
Pośrednia Grań z kompletem Kościołów.
Po niecałej godzinie pakujemy swoje rzeczy i ruszamy w dół. Miała być idealna pogoda, a tu nagle chmur nieprzyjemnych naleciało się w nadmiarze.
Królewski Nos w drodze powrotnej. Ledwo też zeszliśmy ze szczytu chmury się rozwiały i znowu wyszło słońce.
Ostatnie pamiątkowe zdjęcia. Tym razem Pośrednia Grań, Łomnica i Lodowy Szczyt... zacne towarzystwo ;)
A tutaj dla odmiany w tle po lewej nasza dzisiejsza zdobycz, Sławkowski Szczyt :)
Patrząc w lewo trochę metrów można się poturlać w dół ;)
Jeszcze raz nasza dzisiejsza zdobycz na zakończenie schodzenia. Duma nas rozpiera choć to nie jest trudny do zdobycia szczyt. Każdy jednak bez względu na jaki szczyt wchodzi odczuwa satysfakcję z tego czego dokonał i takie właśnie uczucie nam towarzyszyło ;)
Na koniec las, ścieżka i wiele minut w upale do parkingu...
Gratuluję rozpoczęcia przygody z Waszą WKT :) I powodzenia w zdobywaniu kolejnych szczytów z tej listy.
OdpowiedzUsuńCo do Sławkowskiego, to wg mnie wejście na niego szlakiem jest nudne i monotonne. Ale wyboru nie ma i trzeba tak iść. Tzn. przynajmniej teoretycznie ;) Ale za to widoki na łomnicę i Pośrednią Grań ładne.
To prawda, widoki po godzinie od wejścia na szlak zaczynają się całkiem atrakcyjne - ale prawdziwa nagroda zawsze czeka na szczycie =)
Usuń