wtorek, 11 sierpnia 2015

RYSY 2503 m.n.p.m.




 Dolina Mięguszowiecka - Żabia Dolina - Chata pod Rysami - Waga - Rysy - Waga - Chata pod Rysami - Żabia Dolina - Dolina Mięguszowiecka



     Wyprawa na Rysy to pomysł trochę nieplanowany i spontaniczny. Pierwotnie mieliśmy podczas weekendowego pobytu pod Tatrami dwa inne cele, ale prognozy pogody na drugi dzień były bardzo niepewne i postanowiliśmy rzutem na taśmę wejść na Rysy. Z racji tego, że na słowacką stronę mieliśmy już bardzo blisko tym bardziej pomysł wydawał nam się świetny bo zdobędziemy następny w kolejności szczyt do Wielkiej Korony Tatr :)
     Ktoś może powiedzieć dlaczego nie od polskiej strony tylko wybraliśmy wariant potencjalnie łatwiejszy od strony słowackiej ? Odpowiedź jest prosta choć złożona. Po pierwsze aby wszystko było zgodnie z koncepcją zdobywania WKT należałoby wejść na wierzchołek słowacki od strony właśnie słowackiej. Po drugie natężenie ruchu turystycznego u południowych sąsiadów jest mniejsze i co najważniejsze (choć to subiektywne odczucie) widokowo trasa jest bardziej ciekawa i urozmaicona.
     Jak będzie widać w poniższym materiale zdjęciowym naprawdę jest na co popatrzeć przez całą drogę podejścia. Nawet na samym początku idąc asfaltem już można podziwiać Grań Baszt czy całą panoramę szczytów w Dolinie Złomisk. Z drugiej strony jak to bywa na szlakach intensywnie obleganych, a szczególnie na Słowacji wszystko jest mocno rozdeptane i w wielu miejscach nie przypomina szlaku tylko szeroką drogę.
     Zapraszamy z nami na piękną widokowo wyprawę w tereny bardzo łatwo dostępne :) Czy polecamy ? Tak ze względu właśnie na niebanalne wrażenia widokowe, ale trzeba mieć również na uwadzę sporą ilość ludzi w godzinach okołopołudniowych co nie wpływa pozytywnie na odbiór tego miejsca...





   Pierwsze kroki bardzo ambitne i w dobrym tempie ;)


   Cały urok wejścia od słowackiej strony polega właśnie na tym, że zaledwie po godzinie z kawałkiem od parkingu mamy takie oto widoki. Od razu lepiej wchodzi się wyżej ;)



   Punkt rozejścia szlaków. Kamieniami w górę na Koprowy Wierch, a nasz szlak na dzisiaj odbija w prawo. Według informacji na znaku 2:45 ale my nie będziemy się spieszyć ;)



   Wołowiec Mięguszowiecki i Wołowa Turnia. Dwa punkty na naszej mapie do zdobycia w niedalekiej przyszłości :)


   Nie da się ukryć... Szatan ! W tym roku już chyba braknie czasu na ten szczyt, ale... jak już się nie raz przekonaliśmy spontany decydują czasem za nas ;) Swoją drogą pomsyłów i planów jest tyle, że musielibyśmy się chyba przeprowadzić gdzieś w okolice Popradu na kilka lat ;)



   Podchodząc na próg Żabich Stawów Mięguszowieckich widok jest niesamowity ! W koło surowy klimat wysokogórski i niewinnie choć martwo wyglądające stawy. Tutaj aż grzechem byłoby nie posiedzieć kilka minut :)



   Jeszcze raz rzut okiem na Żabie Stawy Mięguszowieckie na tle Grani Baszt. Jeden z piękniejszych widoków w tym rejonie.


   Przychodzi moment, że kije składamy i przypinamy do plecaków. Zaczyna się odcinek gdzie trzeba sobie pomagać rękami. Nic wymagającego, ale zabawa jest świetna. Szkoda jednak, że taka krótka...



   Kilka łańcuchów na tym odcinku i klamer również się pojawia. Trochę na wyrost, ale należy pamiętać, że to jednak szlak gdzie spotyka się ludzi z różnym obyciem w górach i wtedy taki łańcuch wydaje się ratunkiem.





   Można powiedzieć, że klimat jak w Himalajach :) Zdecydowanie fajnie to wygląda i można poczuć się jak wielki zdobywca ;)



   Gdyby ktoś nie do końca wiedział jak należy iść dalej ;)


   Chatę pod Rysami zostawiamy w tyle i ruszamy na Wagę. Odcinek miejscami bardzo rozdeptany, wręcz ziemisty z masą drobnych kamyczków co będzie kłopotliwe na zejściu. Na takich fragmentach bardzo łatwo o poślizg i w najlepszym wypadku stłuczenie tyłka ;)


   Kilka metrów skałek nad Wagą i pamiątkowe zdjęcie na tle jednej z wybitności Tatr, czyli Ganku. Prawie pionowe ściany z Galerii Gankowej robią ogromne wrażenie i szczere wyrażam podziw dla tych, którzy tam się wspinają.


   W dole niezwykle malownicza i ciężko dostępna jak na swoją nazwę przystało Dolina Ciężka ;)


   Władca kijów na Wadze ;)


   Z tej perspektywy Wołowiec Mięguszowiecki wydaje się niewinnym pagórkiem ;) Oczywiście lekko z prawej Mięguszowieckie Szczyty, a w tle Koprowy Wierch.


   Gdyby ktoś nie był pewien to informujemy z przyjemnością, że widoczny obrazek to Rysy ;) Z pewnością każdy inaczej to sobie wyobraża w swoich myślach, a tak naprawdę Rysy (szczególnie od słowackiej strony) to pagórek bez emocji i wrażeń.


   Na początek idziemy na wierzchołek polski bo jeszcze mało na nim widzimy ludzi i czym prędzej robimy serię zdjęć widokowych. Na pierwszy strzał wierzchołek słowacki, który zaraz będziemy już formalnie zdobywać ;)


   Jeszcze raz do znudzenia Żabia Dolina Mięguszowiecka i widoczny szlak, którym przyszliśmy.


   Spojrzenie na polską stronę i obok stawów wiadomych pięknie oświetlone Niźnie Rysy.


   Jeszcze w tym sezonie nasza noga postanie na dwóch Mięguszach, które właśnie odsłaniają się z cienia :)



   Nie zdarza nam się to często choć tym razem się udało, mamy wspólne zdjęcie. Dla formalności wierzchołek polski Rysów i przy okazji podziękowania dla sympatycznej Pani za zrobienie tego pstryka ;)


   Popradzka Turnia... skłamałbym nie mówiąc, że to jeden z wielu celów. Cóż, takie są Tatry, że gdzie nie spojrzeć to chce się wejść :) W tych okolicach jest sporo ambitniejszych szczytów i co paradoksalne do zdobycia mając nieco rozgarnięcia i wiedzy.


   Na ten widok czekałem długo... Ona już wie, że jest w mojej głowie ;) Czy będzie to spontaniczna decyzja w tym roku czy będziemy celebrować wejście dopiero za rok... nie wiem, ale w myślach przewija się niezwykle często :)


   Dobrze, że udało nam się w porę uciec z polskiego wierzchołka bo mniej więcej od tego momentu zaczęło się tam zbiorowisko ludzi i z każdym kwadransem kolorowych ubrań przybywało.


   Zdjęcie do archiwum tym razem zrobione. Nikt nie wchodził w kadr i jest udokumentowane, że 2503 zdobyte ;)


   Dla potwierdzenia tego faktu mamy zdjęcie też z innej strony ;)


   Posiadówka na szczycie w tłumach to nie nasza pasja, więc schodzimy powoli. Słowo powoli nabiera tutaj dosłownego znaczenia bo nie dość, że krucho potwornie to jeszcze trzeba uważać żeby przypadkiem nie strącić kamienia na ludzi pod nami. Może to wydawać się głupie, ale w tym miejscu kask byłby bardzo na miejscu.



   Zakosy autostradą na Rysy spod Wagi ;)  Ilość ludzi jaka tutaj jest widoczna to dopiero preludium tego co spotkamy trochę niżej.


   Czy wymieniać co widać ? Nie... ważne, że jest pięknie :)


   Kocioł w dole i Chata pod Rysami. Tam zatrzymujemy się na mały odpoczynek i choć ludzi już sporo to jakoś to trawimy ;)


   Na zejściu aparat chowamy do plecaka bo okazuje się, że ludzi jest tak dużo, że nie bardzo można cokolwiek zrobić aby kogoś nie wyłapać w kadrze. W ciekawych fragmentach szlaku jeszcze odrobinę ruch się przytyka dodatkowo. Szkoda, ale cóż... taki urok określonych miejsc w sezonie.


   Rysy zdobyte, buty przebrane i wracamy do samochodu. Po drodze jeszcze spojrzenie na Dolinę Złomisk i kolejne rozbudzanie wizji gdzie swoją stopę postawić w przyszłości :)








4 komentarze:

  1. Tak, w Tatrach jest tyle szczytów do zdobycia, tylko czasu brak :P

    A wejście na Rysy od słowackiej strony chyba rzeczywiście jest lepsze widokowo. Bo jednak widać więcej niż u nas. Ale nasze też ma swój klimat i warto wejść i od tej strony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne kiedyś zaliczymy też od strony polskiej, jednak w tym przypadku jest podobnie jak z Giewontem - nie spieszy nam się z powrotem (dzięki dzikim tłumom-jak można się domyśleć =] )

      Usuń
  2. Heh, no ja na Rysach byłam ale mam niezaliczone wejście w ramach WKT, bo wchodziłam od polskiej strony w czasach kiedy Dach Polski był moim wieeelkim górskim marzeniem. Fajna ta strona słowacka, nie wiem czy w tym roku zdążę tam wleźć przed śniegiem, ale Wasze foty mnie bardzo nakręciły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Ty po takim czasie Rysy wygrzebałaś z naszego bloga ;) ?
      Dla nas Rysy to też taki nieśmiały początek z WKT i utknęliśmy w martwym punkcie. Jak dobrze pójdzie to coś na dniach do tej listy dorzucimy :)

      Usuń