czwartek, 14 lipca 2016

GŁADKI WIERCH (Hladký štít) 2065 m n.p.m.

 
 
 
Palenica Białczańska - Dolina Roztoki - Dolina Pięciu Stawów Polskich - Gładka Przełęcz - Gładki Wierch - Gładka Przełęcz - Dolina Pięciu Stawów Polskich - Dolina Roztoki - Palenica Białczańska
 
 
 
    Tatry... ktoś może powiedzieć, że "znowu Tatry", ale cóż na uzależnienie nie ma lekarstwa ;) Po krótkiej przerwie od gór jaką przeznaczyliśmy na ogarnięcie zaległych spraw domowych wybraliśmy z dawno już przygotowanej listy kolejny cel wycieczki i ruszamy :)
    Jak to u nas najczęściej bywa na dzień wyprawowy wybieramy sobotę. Zaletą jest wolne od pracy, a wadą fakt, że wtedy większość też ma wolne co przekłada się na zwiększony ruch turystyczny. Niewiele na to możemy poradzić i trzeba się przystosować. Pocieszamy się, że już niedługo wakacje i urlopy dobiegną końca, a wtedy my ruszymy podbijać szlaki na pełne dwa tygodnie :)
   Tym razem nie pojechaliśmy jednak sami tylko dołączył do nas oddany towarzysz wycieczki Jasiu :) W związku z debiutem tatrzańskim naszego wędrowicza zdecydowaliśmy się na wariant bez większych trudności, ekspozycji i sztucznych ułatwień. Chcieliśmy też uniknąć tłumów na podejściach dlatego z góry odpuściliśmy oblegane warianty. Na naszej liście był Walentkowy Wierch i Gładki Wierch od Gładkiej Przełęczy i na taką koncepcję postawiliśmy.
   
   Jak to wyglądało naszymi oczami w niewielkim reportażu poniżej ;)
 
 
 
 
   W Palenicy pojawiamy się klasycznie koło 6:00 co jak się okazuje na tą porę roku jest to zdecydowanie za późno. Dawno nie widzieliśmy tutaj takiego ruchu o tej godzinie. Mamy nadzieję, że większość ludzi pójdzie jednak w stronę Morskiego Oka co później okazuje się zbawiennym faktem.
   W drodze do Doliny Pięciu Stawów Polskich mijamy wprawdzie ludzi, ale nie są to jakieś wielkie tłumy. To dobrze wróży na późniejsze godziny ;)
   Podejście do doliny schodzi nam w standardowym czasie mimo upalnego dnia od samego rana. Wiatr praktycznie nieodczuwalny, duszno i z każdą minutą słońce grzeje coraz mocniej. Taka pogoda odbiera energię bardzo szybko.
   Po krótkim odpoczynku na progu doliny ruszamy dalej niebieskim szlakiem. Przed nami rozciągają się Liptowskie Mury i widoczny Gładki Wierch od prawej strony.
 
 
   W pewnym momencie zza głazów wyłania się na wyciągnięcie ręki bardzo towarzyski futrzak :) Tego dnia mieliśmy przyjemność świstaki oglądać jeszcze nie raz ;)
 
 
   Pogoda modelowa choć jak dla nas zdecydowanie o 10 stopni za ciepło jak na tą godzinę. Kozia Przełęcz w tle i widoczne odejście szlaku.
 
 
   Szpiglasowy Wierch i Liptowskie Mury prawie w całej okazałości. Zaczynają się podmuchy lekkiego wiatru i wypiętrzają się chmury. Według prognoz dzisiaj ma być burzowo. Mamy jednak wszystko tak obliczone, że wyrobimy się z zapasem. Cały czas jednak monitorujemy to co dzieje się na niebie.
 
 
   Gładka Przełęcz już coraz bliżej. Sąsiadujący z nią Gładki Wierch z bliska nie wydaje się taki groźny ;)
 
 
   Na Gładkiej Przełęczy już ktoś podziwia widoki :) Jeszcze kawałek mocno pod górę i jesteśmy również. Słońce wyciąga z nas jednak energię coraz bardziej. Jeszcze nie ma południa, a temperatura na tej wysokości przekracza 20 stopni.
 
 
   Zza rumowiska widzimy Świnicę i Zawrat.
 
 
   Dwoje turystów będących na Gładkiej Przełęczy rusza na Gładki Wierch. Jest zatem szansa, że będziemy sami ;)
 
 
   Miedziane i Tatry Bielskie daleko w tle. Chmur przybywa coraz więcej. Póki co jednak nie wygląda to źle. Maszerujemy zatem dzielnie dalej pod górę ;)
 
 
   Świnica, Zawrat i Kozi Wierch z tej perspektywy wyglądają zdumiewająco inaczej. Kiedy dwa lata temu wchodziliśmy na Świnicę wszystko co nas otaczało było tak przerażające, że nie bardzo zapamiętaliśmy widoki z tego dnia ;)
 
 
   Dłuuuugie podejście na Kozi Wierch.
 
 
   Chwila odpoczynku przed ostatecznym wejściem na przełęcz, a Ci co mają siły nieco więcej wchodzą pierwsi ;)
 
 
   Jeszcze kilka zakosów i zasłużony odpoczynek na przełęczy.
 
 
   Gładka Przełecz zdobyta. Nie da się ukryć, że to miejsce graniczne ;) Panorama z przełęczy jest mocno ograniczona z jednej strony przez Gładki Wierch, a z drugiej przez Walentkowy Wierch. Na pewno jednak spojrzenie w kierunku Doliny Pięciu Stawów Polskich ukazuje jej inne oblicze. Warto się tutaj wybrać głównie z tego powodu, że miejsce jest turystycznie mało oblegane. Podczas naszej godzinnej posiadówki zawitało na przełęcz jedynie trzech Słowaków.
 
 
   Wspomniany brak widoków przez przysłaniający wszystko Gładki Wierch.
 
 
   W dole Przełęcz Zawory.
 
 
   Aby jednak widoków sobie nie oszczędzać po kilku minutach dreptania takie oto obrazki już z Gładkiego Wierchu. Spojrzenie w stronę Liptowskich Kop.
 
 
   Kobyla Dolinka z Krywaniem daleko w tle. Widokowo z tego punktu naprawdę można oczy nacieszyć :)
 
 
   Pełen przegląd widoków od południowego wschodu aż po południowy zachód. Grań Liptowskich Murów jak na dłoni. W tle groźna Cubryna i Koprowy Wierch. Widać nawet całkiem nieźle stawy w Dolinie Ciemnosmreczyńskiej.
 
 
   Zadni Staw Polski, Dolinka pod Kołem i od lewej Walentkowy Wierch przez Świnicę po Zawrat. W dole dobrze widoczna Gładka Przełęcz.
 
 
   Niewielki stawek o nazwie Wole Oko i spływająca do niego woda z Zadniego Stawu.
 
 
   Zwiedzanie Gładkiego Wierchu zakończone i teraz zastanawiamy się co dalej. W planach był Walentkowy Wierch, ale energia niektórych z nas opuszcza przez ten upał i aby nie forsować własnego zdrowia decydujemy się na niespieszne zejście do doliny. Dla debiutanta tatrzańskiego wrażenia na dzisiaj i tak były ogromne, a my zawitamy w te rejony innym razem zapewne od strony Cichej Doliny ;)
 
 
   Decyzja o zejściu była dość trafna bo jak widać na horyzoncie zaczyna się robić coraz bardziej poważnie. Wydaje się, że nad Tatrami Bielskimi może już nawet padać. Zejście jednak idzie nam zdecydowanie szybciej i to nawet nie kwestia tego, że z górki tylko zaczyna powiewać chłodniejszy wiatr i słońce chowa się za chmurami. Odczucie termiczne jest bardziej przyjemne niż 2-3 godziny wcześniej.
 
 
   Miedziane i Szpiglasowy Wierch przy tym świetle prezentuje się dużo ładniej niż o poranku. Na szlaku ruch nie taki duży jak zapowiadało się wcześniej. Spróbujemy gdzieś blisko schroniska posiedzieć chwilę i coś zjeść przed ostatecznym zejściem.
 
 
   Na koniec rzut okiem za siebie na dzisiejsze zdobycze bo za kilka kroków dolina zacznie opadać i niewiele zobaczymy.
 
 
   Posiadówka zgodnie z planem całkiem udana :) Jak widać chmury zaczynają wypiętrzać się coraz mocniej i postanawiamy nie kusić losu za bardzo. Aura tego dnia była dla nas i tak wybitnie łaskawa choć słońce dało się we znaki.
   Popołudnia na asfalcie do Palenicy to jeszcze droga przez mękę, ale zaciskamy zęby i jakoś zlatuje to pół godziny ;) Wycieczkę kończymy w dobrych nastrojach i zgodnie z czasem.
   Nasz debiutant tatrzański widokami zachwycony, ale czy to wystarczy aby mu zaszczepić miłość do wysokich szczytów jest już zupełnie inną kwestią ;)
 
 
 

5 komentarzy:

  1. Kurcze, a przede mną świstaki wciąż się ukrywają! Fajny tłuścioch! Super, że próbujecie zarazić znajomych miłością do gór. Wypad i cel bardzo fajny, ale faktycznie jak jest upalnie to sił jakby mniej, mimo że serducho pewnie by chciało iść dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbujemy zarażać, choć z Tatrami w tym przypadku może to nie być takie proste. Czasem jest tak, że nogi by dały radę, ale w głowie jest kompletna rezygnacja kiedy widzi się taki ogrom skał :)

      Usuń
  2. Fajna wycieczka. Widzę, że próba zarażenia górami taka oryginalna, bo pozaszlakowa ;)

    Ja na Gładkim byłem, ale od Słowacji. W tamtym rejonie rzeczywiście za dużo ludzi nie ma, ale też nie ma co się dziwić, jak się spojrzy na mapę jak prezentuje się tam przebieg szlaków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą drogą pozaszlakową to bym tak nie przesadzał Arturze bo to jedynie pozorne ;) Mijaliśmy na tym krótkim odcinku kilka osób i ciężko było powiedzieć aby pojawiły się tam nieświadomie ;)

      Usuń
    2. Wiem jak to wygląda w praktyce, ale jednak szlaku tam nie ma na całości trasy wycieczki ;)

      Usuń