poniedziałek, 2 listopada 2015

STAROROBOCIAŃSKI WIERCH 2176 m n.p.m.

 
 
 

Siwa Polana - Dolina Chochołowska - Iwaniacka Dolina - Ornak - Siwa Przełęcz - Siwy Zwornik - Starorobociański Wierch - Kończysty Wierch - Trzydniowiański Wierch - Dolina Chochołowska - Siwa Polana



 



   Po urlopowym czasie pod Tatrami i skróconym przez pogodę wypoczynku przyszedł czas jesienny i w końcu upragniona część sezonu wyprawowego z kierunkiem w zachodnie strony :)
   Tym razem jednak nie ma tak różowo, że wstajemy na sygnał koguta za oknem tylko pobudna przez budzik o 2:30 i za kierownicą standardowe prawie 3 godziny jazdy nocą. Do tego ulubione mgły przez kierowców ;) W każdym razie docieramy na parking w Siwej Polanie równo ze świtem i szybko się przebieramy żeby nie tracić niepotrzebnie czasu. Ludzi nie widać, jest chłodno i lekka mgła widoczna wszędzie. Na niebie jednak ani jednej chmurki i prognozy zapowiadały niską wilgotność, więc powinno w ciągu godziny to wszystko się podnieść.
   Po 10 minutach od przyjazdu zbieramy się z parkingu i Doliną Chochołowską idziemy przed siebie. Jesteśmy na całym odcinku totalnie sami... uwielbiamy to uczucie :)
   Za cel postawiliśmy sobie tym razem umiarkowaną jak na zachodnie trasy pętlę przez Ornak docelowo na Starorobociański Wierch i grzbietem przez Trzydniowiański Wierch schodzimy do doliny. Trasa obłędnie widokowa przy dobrej pogodzie i na to właśnie dzisiaj liczyliśmy :)

 
   Zapraszamy na wycieczkę :)

 
 
 

   Dolina Chochołowska wita nas pięknymi widokami :)
 

   Skręcamy z Chochołowskiej Doliny do Iwaniackiej i po kilkunastu minutach marszu docieramy do polanki gdzie w porannym słońcu bajecznie widać nasz dzisiejszy cel.
 
 

   Na Iwaniackiej Przełęczy nie zabawiamy długo. Krótka rozmowa z sympatycznym staryszm panem i ruszamy dalej pod górę. Tym razem jednak widokowo już robi się nietuzinkowo bo za plecami cały czas wznosi się za nami Kominiarski Wierch.
 

   I po wejściu na grzbiet Ornaku otwieramy oczy i usta ze zdumienia... takich widoków i takiej pogody oczekiwaliśmy :)
 

   Co tu dużo pisać... jest po prostu obłędnie bajecznie ! O ile z parkingu na grzbiet Ornaku mieliśmy dobre tempo tak teraz idziemy dosłownie tempem żółwia i chłoniemy każdy krok :)
 

   Przed nami z prawej dzisiejszy punkt docelowy. Wcześniej jednak jeszcze 3 małowybitne punkty pośrednie, dwa Ornaki i Siwy Zwornik.
  

   Pierwszy punkt zdobyty, Ornak :)
 
 
 

   Małą kamienistą kupkę Ornaku zostawiamy za nami i dreptamy dalej przed siebie. Jakoś czas teraz nam za szybko przyspiesza mimo, że idziemy bardzo wolno :)
 

   I nasza droga zejścia ze Starorobociańskiego Wierchu przez Kończysty i Trzydniowiański.
 

   Docieramy do miejsca nietypowego jak na tą okolicę, do Zadniego Ornaku. Szczyt bardzo skalisty i dość poszarpany. Tutaj w kilku miejscach trzeba sobie pomóc rękami. Po 2 minutach stajemy na szczycie.
 

   Oczywiście pamiątkowe zdjęcie zdobyczy zrobione :)
 
 

   Skalisty fragment drogi Zadniego Ornaku za nami. Teraz kawałek z górki na Siwą Przełęcz.
 

   Pogoda tego dnia naprawdę malowana :)
 
 

   Zostawiamy przełęcz ze sobą i przed nami kolejna, Gaborowa Przełęcz. W tym momencie robi się bardziej stromo i oddech nieco przyspiesza :)
 
 

   Widoki w każdą stronę robią ogromne wrażenie :)
 

   Na Gaborowej Przełęczy chwila na elektrolity i ostatnie 40 minut podejścia. Zaczyna jednak zawiewać nieco chłodniejszym wiatrem choć przy takim słońcu nie jest to specjalnie przeszkadzające.
 

   Za nami linia dzisiejszej drogi i cały grzbiet Ornaków.
 

   Podejście na Starorobociański Wierch nie jest ani trudne ani męczące. W niektórych miejscach wprawdzie trochę sypie się spod butów, ale to kwestia wyboru miejsca gdzie stawiamy nogi. Z przełęczy na szczycie stajemy po 35 minutach.
 
 

   Kamieniście i cały czas mozolnie pod górę. Mamy jednak to szczęście, że ludzi na całej trasie jest bardzo niewiele.
 
 

   Starorobociański Wierch zdobyty :) Niestety wieje dość mocno i trzeba się dobrze ubrać.
 

   Wydaje się, że na szczycie nikogo nie ma... za plecami jednak z 20 osób robi posiadówkę ;)
 

   Coś dla zakochanych... staw w kształcie serca. Niebywałe :)
 

   Widoki w każdą stronę wywołują uśmiech od ucha do ucha ! Jeszcze raz jak na dłoni cała nasza dzisjesza droga podejściowa.
 

   Oczywiście Otragańce z Jakubiną, kolejne cele wycieczek w tej części Tatr :)
 

   Bystra i Błyszcz... a w dolinie bardzo kolorowo :)
 

   Starorobociański Wierch nieco z innej strony, czyli spojrzenie od południa.
 

   Zachodnie zbocze i droga zejściowa. W tle ładnie prezentuje się Wołowiec :)
 

   Na szczycie relaksujemy się prawie godzinę mimo zimnego wiatru. Wystarczyło jednak zejść kilkanaście metrów na północną stronę i cisza. Schodząc jakby mamy więcej widoków przed oczami :) Ciemniak z tej strony prezentuje się bardzo charakterystycznie.
 

   Spod butów standardowo nieco kamienie odjeżdżają, ale zejście zajmuje nam jedynie 15 minut :)
 

   Jakubina...
 

   Na Kończystym Wierchu robimy sobie po pamiątkowym zdjęciu, zrzucamy polary i idziemy dalej. Zaledwie 200 metrów od szczytu Starorobociańskiego, a odczucia termiczne totalnie odmienne.
 

   To uczucie spojrzenia za siebie gdzie byliśmy przed chwilą, bezcenne :)
 

   Rzut okiem na stronę południowych sąsiadów i można śmiało stwierdzić, że poza (jeszcze) Rohaczami i Barańcem byliśmy już w tej części na każdym szczycie ;)
 
 

   Kilka metrów po zejściu z Kończystego i Trzydniowiański w tle. Tam chwilę odpoczniemy i będziemy chłonąć widoki :)
 

   Cały grzbiet Ornaków i nasza dzisiejsza trasa wędrówki.
 
 

   Trzydniowiański Wierch już za moment.
 

   Kominiarski Wierch. Na takim zbliżeniu jeszcze go nie mamy :)
 

   I jeszcze raz droga jaką przeszliśmy od samego szczytu. Tego dnia naprawdę jest pięknie :)
 

   Wołowiec, Łopata i Rohacze w oddali.
 
 

   Mała wariacja na Trzydniowiańskim Wierchu :) Tutaj odpoczywamy kilkanaście minut... chciałoby się jednak dłużej...
 
 
 

   Końcówka przyjemną ścieżką, potem przebijanie się przez kosówkę i dziesiątki schodów w lesie, które bardzo ułatwiają zejście, ale potrafią też ułatwić skręcenie nogi... cóż, pech ;)
 
 
    Ostatni fragment wyjścia z lasu, krótka ścieżka i docieramy do Doliny Chochołowskiej. Meldujemy się pod samochodem po 9 godzinach i kilku minutach. Gdyby nie skręcona noga to byłoby bosko, ale mimo tej kontuzji nie żałujemy ani jednego kroku ;)


 
 
 

6 komentarzy:

  1. Coś wspaniałego :) Obejrzałam zdjęcia kilka razy i tak bardzo zatęskniłam za Tatrami :) Zapraszam do nas na wpisy nie tylko górskie :) http://naszapasjasagory.blogspot.co.at/ Magda. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo nam miło gościć Cię na naszym blogu :) Tatry bez względu na miejsce i porę roku są warte oglądania i zdobywania. Owszem nie każdy zakątek dostępny jest dla wszystkich, ale czy to ważne ;) ? Z przyjemnością zaglądniemy do Ciebie. Pozdrowionka :)

      Usuń
  2. "W każdym razie docieramy na parking w Łysej Polanie równo ze świtem " - Chyba Siwej Polanie :P

    Ładna jesienna wycieczka. Ja robiłem taką trasę w ostatni weekend, ale teraz już było trochę zimowo - śniegu i lodu nie brakowało. Mam nadzieję, że z nogą już lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Artur ! Fajnie, że ktoś czyta uważnie i filtruje błędy :) Oczywiście pomyłka z rozpędu i już poprawione :) Mamy w planach wybrać się na dniach w te okolice, ale po pięknym okresie zapowiada się nieco gorszy czas w pogodzie i widzimy to w szarych barwach :(

      Usuń
  3. W lublinie pada deszcz,zimno.siedzę z kubkiem kawy i wbijam w bloggerze kolejne wyszukiwanie blogów o Tatrach..Trafiam na Wasi..przepadam.Biorę się za czytanie go od początku, bo wierzę,że umili mi czas przed przyszłorocznym wyjazdem w Tatry ;-).
    ps.jedna gorzka pigułka-jednak moim "szpilkom" do poziomu Waszego bloga duużo brakue ;-((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Małgosiu :)
      Bardzo nam miło, że w gąszczu różnych blogów o Tatrach trafiłaś właśnie do nas i doświadczyłaś przyjemnej dla oka lektury. Nasze początki też nie były łatwe w blogowaniu i nadal traktujemy to jako formę prywatnego dzielenia się naszymi wyprawami.Trochę czasu to wszystko pochłania, ale bardzo buźka się uśmiecha kiedy wracamy do swoich materiałów :)
      Obowiązkowo zapraszamy do śledzenia naszych wędrówek i polecamy dodać do ulubionych :)

      Usuń