poniedziałek, 8 maja 2017

WIELKA RACZA (Veľká Rača) 1236 m n.p.m.



Roztoki - Przegibek - Kikula - Przełęcz pod Orłem - Wielka Racza - Roztoki


   Po naszej rozpoczynającej sezon wędrówce przyszedł czas na kolejne podboje :) Pogoda tej wiosny bardzo nie sprzyja chodzeniu po górach jednak staramy się w miarę możliwości czasowych wstrzelić w jakieś okno pogodowe. Ostatni dzień kwietnia po kilku deszczowych jawił się w prognozach całkiem optymistycznie, więc decyzja zapadła, że ruszamy o poranku na długo już odkładaną w planach Wielką Raczę :)

  


   Niedzielna podróż samochodem ma tą ogromną zaletę, że na drogach jest wyjątkowo mały ruch. Bardzo szybko czas za kierownicą zlatuje i przed 8:00 zjawiamy się na parkingu. Godzina może nie jest bardzo wczesna, ale to nie Tatry i do przejścia nie mamy dużego dystansu. Całość pętli jaką będziemy robić zamyka się w niecałych 20 km.
   Na parkingu szybko ubieramy co trzeba i ruszamy w drogę. Wielką Raczę będziemy mieć na końcu naszej wędrówki, a nie na początku jak zdecydowana większość ludzi pokonujących wspomnianą pętlę. Jak się okazało z perspektywy czasu była to doskonała decyzja o czym w dalszej części tekstu :)
   Droga jaką idziemy na początku wiedzie zielonym szlakiem przez bardzo przyjemny las, który w wielu miejscach jest wycięty co daje duże przestrzenie widokowe. Gdzieś na trasie w pewnym miejscu odsłania nam się dzisiejszy cel. Jeszcze bardzo daleko, ale lubimy ten moment kiedy widać z daleka gdzie będziemy za kilka godzin :)


   Szlak jakim podchodzimy widać na zboczu, a w tle Praszywka Wielka. Szczyt bardzo ciekawy choć jeszcze nie mieliśmy okazji zwiedzić jego okolic ;)


   Po godzinie z kawałkiem docieramy do schroniska na Przegibku. Wspomnianą zaletą wędrowania w tą stronę jest brak ludzi :) Turyści jakich spotkaliśmy na parkingu i w oddali od razu maszerowali na Wielką Raczę. Na Przegibku siedzimy dobre pół godziny jedząc drugie śniadanie i upajamy się ciszą. W naszym subiektywnym odczuciu z beskidzkich schronisk to chyba jedno z najbardziej klimatycznych ;)


   Fajnie się siedzi, ale trzeba ruszać. Znaki pokazują 3.5 godziny do Wielkiej Raczy. Spodziewamy się nawet małego poślizgu bo większość drogi prowadzi po północnej stronie, a w tych warunkach pogodowych może to oznaczać ogrom błota co niestety bardzo spowalnia tempo marszu.


   Będąc już na czerwony szlaku w stronę Wielkiej Raczy odwracamy się i w tle widać Będoszkę Wielką. Bardzo charakterystyczny szczyt z dużym krzyżem. Byliśmy na jego szczycie niecały rok temu ;)


   W tle nasz dzisiejszy punkt docelowy, czyli Wielka Racza.


   Pogoda trochę zaczyna się psuć i od północnej strony jakoś ewidentnie bardziej zimno.


   Po 30 minutach wychodzimy na niewielki przesmyk lasu gdzie można zerknąć na panoramę po słowackiej stronie. Tutaj pogoda jakby troszkę lepsza.


   Przed wejściem na Kikulę szlak wypłaszcza się i można powiedzieć, że jest jak w miejskim parku :)


   Po wejściu na Kikulę, która nie dostarcza widoków z racji bycia szczytem typowo leśnym idziemy dalej. Błoto i jeszcze raz błoto jest wszędzie. Od charakterystycznego zakosu w lesie mniej więcej w połowie drogi robi się momentami wręcz bagniście. Na początku jeszcze były możliwości ominięcia trudniejszych fragmentów, ale później to już nawet nie miało sensu bo można było z jednego bagna wejść w drugie gorsze ;)


   Na przełęczy pod Orłem trochę się zagapiliśmy i zamiast iść lekko w lewo na Małą Raczę przetrawersowaliśmy jej zbocze wychodząc na Halę Mała Racza. Widokowo miejsce bardzo przyjemne i ponownie widać nasz przystanek docelowy :)


   Właśnie, właśnie tam idziemy :) Z tego miejsca jeszcze dobre 40 minut.


   Jeszcze tylko mały pagórek, kilka metrów obniżenia, podejście i jesteśmy na miejscu :)



   Mimo trudnych warunków na szlaku docieramy na miejsce idealnie jak mapa zakładała po 3.5 godzinie. Pod schroniskiem jak i w środku bardzo dużo ludzi. Trochę trudno znaleźć wolne miejsce, ale jakoś się rozsiadamy i spędzamy pół godzinki w środku. Miało być dużo dłużej, ale na zewnątrz dość chłodno, a w środku duża ilość turystów nie zapewnia upragnionego relaksu.


   Wchodzimy na mini wieżę widokową i robimy zdjęcia okolicznych szczytów.


   Gdyby nie zalesienie fragmentami to widokowo Wielka Racza byłaby całkiem dobrym punktem do podziwiania panoram. Zawiedzeni nie jesteśmy choć bardziej cenimy mimo wszystko inne miejsca w Beskidach :)


   Jeszcze tylko coś na pamiatkę i ruszamy dalej :)


   Po raz kolejny sprawdza się poprawność naszej decyzji o zrobieniu pętli w odwrotnym kierunku. Na zejściu kompletnie nie ma ludzi :) Na odcinku leśnym idąc na Wielką Raczę mijaliśmy bardzo dużo turystów idących na Przegibek. Dodatkowo droga zejściowa jest bardzo sucha, więc i zejście sprawia więcej przyjemności. Po raz kolejny przekonujemy się, że czasem warto iść pod prąd ;)


   Czy to zejście czy wejście żółtym szlakiem na Wielką Raczę dostarcza ogromu widoków ! Zdecydowanie polecamy ten odcinek drogi.


   Tego właśnie szukamy w Beskidach - takiego spokoju i samotności :)


   I pustki, wszędzie pustki, cisza i nawet przyzwoita pogoda. Droga powrotna jest wybitnie przyjemna i rekompensuje trud przebijania się przez ogrom błota wcześniej.

 
   Tak się cieszymy kiedy wycieczka jest udana :) Wędrówka na Wielką Raczę należała do bardzo udanych mimo pogody nie do końca idealnej i wielkiego błota. Wrażenia widokowe zaspokojone, a nasze umysły wypoczęte. 
   Teraz wracamy do domu i jutro zbieramy się na kolejną wędrówkę choć w powiększonym towarzystwie :) 
 
 
 
 

8 komentarzy:

  1. Podobno błoto jest zdrowe...

    OdpowiedzUsuń
  2. Błoto konserwuje :D

    To słynne beskidzkie błoto, nie mogło być przecież sucho ;)

    To zdjęcie "jak w parku" ciekawie wygląda. Po lewej buki, po prawej iglaki, a środkiem wiedzie droga. Oryginalnie wygląda takie połączenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błoto konserwuje, ale chyba tylko psychikę ;) Z jednej strony to męczące jeśli idziesz 10 km po czymś co jest jak plastelina, a z drugiej strony staje się to zabawne i już się nie przejmujesz czy masz z błota nawet tyłek brudny ;)
      Parkowych klimatów z Beskidach jest dość dużo. Przedwczoraj podchodziliśmy na Babią Górę od słowackiej strony i powyżej Slanej Vody parkowych miejsc cały ogrom :)

      Usuń
  3. Ach wspomnienia mnie naszły: 1. Na Przegibku (dawno temu w weekend majowy), była kiedyś wycieczka szkolna w schronisku, a że wieczór się zbliżał, a ja nie miałem ochoty spędzić go w towarzystwie dzikich wrzasków nakręconych dzieciaków do samego rana, poprosiłem gospodarza czy by nas (byliśmy w 3) przenocował w gospodarstwie nieopodal. Oczywiście się zgodził, za drobną opłatą - na stodole z sianem. Było baardzo wygodnie i kameralnie! A innym razem między Praszywkami szliśmy sobie w letnią bardzo gorącą księżycową noc (pełnia)i tam była kiedyś taka wiata (ciekawe czy jeszcze stoi). Nocleg był klimatyczny, bo mocne światło słoneczne świeciło między szczelinami odeskowania i jak się człowiek chwilę nie ruszał, to można było obserwować biegające po nas w tym świetle myszy! Następnego dnia przy sjeście na Raczy kolega nagle przypomniał sobie, że nie ma okularów i chyba je zostawił poprzedniej nocy w tej szopce. Czasu było mało, i biegiem pędził z przysiółka Obłaz do tej szopki, na dodatek w burzy, ale okulary znalazł! Ja czekałem go na dole i przy okazji miałem czas na małą kąpiel w potoku, bo że tak powiem, przy naszych eskapadach nie mieliśmy wielu sposobności na korzystanie z takich zbytków jak bieżąca woda i czasem bywało, że człowiek pachniał troszkę jak, że tak powiem mieszkaniec parkowej ławeczki.... O kurcze, ale się rozgadałem, przepraszam. To chyba te wasze zdjęcia mnie tak nakręciły. Fajny blog!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. errata: chodziło o mocne światło księżycowe :)

      Usuń
    2. Przeszliśmy już w Beskidach trochę kilometrów i Przegibek, a w zasadzie schronisko na Przegibku w naszej ocenie ma najwięcej charakteru i zawsze żal opuszczać to miejsce. Mamy już w planach kiedyś tylko podejść na Przegibek i po prostu polenić się tam kilka godzin :)

      Bardzo dziękujemy za zainteresowanie naszymi wędrówkami i zachęcamy do bieżącego śledzenia ;) Marta i Adrian

      Usuń
  4. Bardzo kocham Beskidy za tę różnorodność. Takie w sam raz dla mnie. Tatry jednak zbyt wymagające. Wielka Racza wciąż przede mną. Super że nie tylko w Tatry jeździcie, bardzo mi sie to podoba :) my od małego dzieci uczymy chodzenia. Juz na niejednej wycieczce z nami były. Pozdrawiam z Krakowa :)

    OdpowiedzUsuń