środa, 16 grudnia 2015

ROMANKA 1366 m n.p.m

 
 
Skałka - Słowianka - Romanka - Hala Łyśniowska - Rysianka - Hala Pawlusia - Skałka
 
 
 
 
   W Tatrach śnieg już zagościł na dobre choć to jeszcze nie prawdziwa zima. Dni stały się bardzo krótkie i na długie wyprawy czasu niewiele. W związku z tym od dawna już planowaliśmy zostawić sobie na ten okres Beskidy i wszystko co mamy bliżej nas :)
   O ile Beskidy w okresie letnim trochę mniej nas pociągały o tyle właśnie późną jesienią i zimową porą wydają się bardziej surowe, a przez to tajemnicze i ciekawe. Do tej pory poza jednym wpisem na naszym blogu było bardzo tatrzańsko, a teraz postaramy się wprowadzić więcej zimowych klimatów beskidzkich ;) Oczywiście to nie oznacza, że Tatr już nie będzie, przeciwnie choć na takie tatrzańskie apogeum wyprawowe nastawiamy się bardziej od wiosny :)
   Skoro zatem o zimowych Beskidach mowa to też niełatwo wstrzelić się w zimową aurą w weekendowy dzień listopadowy. Jeśli jednego dnia przysypie porządnie to drugiego mamy mgły od rana do wieczora i robi się z tego ruletka. W końcu po 2 tygodniach wyczekiwania na jakiś w miarę pogodowo rozsądny dzień udało nam się coś zaplanować i ruszyć w drogę. Za cel postawiliśmy sobie pętelkę od Romanki przez Rysiankę i Redykalny Wierch to Skałki gdzie mieliśmy zaparkować samochód. W trakcie wycieczki jednak z dwóch powodów plany nieco się zmieniły, ale o tym już w dalszej części krótkiej relacji.
 
   Zapraszamy do lektury :)
 
 
 
 
   Wycieczkę zaczynamy dość późno jak na górskie wyprawy bo jednak ósma o poranku to już prawie południe ;) Po zaparkowaniu samochodu w miejscu, które niczym nie przypomina parkingu ruszamy czarnym szlakiem w kierunku Słowianki. Ostatnie dni okazały się jednak mało zimowe i o ile śnieg widać w wyższych partiach to szlaki dojściowe zapowiadały się bardzo błotniste o czym mogliśmy się przekonać doskonale kilka minut później ;)
 
 
   Po przejściu odcinków bardzo błotnistych typowymi drogami leśnymi szlak ucieka w lewo pnąc się lasem już typowo pieszą ścieżką wśród kolorowych liści. Póki co wszędzie bardziej jesiennie niż zimowo ;)
 
 
   Po dotarciu dość szybkim mimo leniwego tempa do Stacji Turystycznej Słowianka przebieramy się w coś lekkiego bo okazuje się, że temperatura jest dużo wyższa niż się spodziewaliśmy. Potem szybkie zejście na Suchy Groń.
 
 
   Suchy Groń wita nas pięknym słońcem i w wielu miejscach niestety ogromnym błotem, ale mimo tego uśmiechamy się wybornie :) W tym też miejscu odbijamy niebieskim szlakiem w lewo gdzie za kilka chwil zacznie się dość strome podejście na Romankę nasz dzisiejszy główny, najwyższy cel wycieczki.
 
 
   Ciężko uznać to za szlak ;) Robimy sobie jednak nietypowe zdjęcie razem i dreptamy dalej.
 
 
   Jeszcze tylko jedno spojrzenie w stronę doliny skąd przyszliśmy i gdzie będziemy za kilka godzin wracać od zachodniej strony.
 
 
   Po dojściu do granicy lasu i wejściu kilka metrów wyżej nagle w jednym pasie pojawia się śnieg i automatycznie robi się zimno. Brak słońca daje się we znaki i trzeba się szybciej ruszać żeby nie wytracać temperatury.
 
 
   Śnieg jest nawet porządnie zmrożony i stawianie kroków nie powoduje zapadania się po kolana. W niektórych miejscach jednak widać, że nawiało pół metra i więcej.
 
 
   Fajnie zarysowana granica śniegu i jeszcze jesiennego klimatu.
 
 
   Niebieski szlak na Romankę jest bardzo przyjemny choć kondycyjny w niektórych miejscach. Trzeba pod górkę jednak podejść kilka metrów ;) Oznaczenia też są wzorowe tym bardziej przydaje się to zimą gdzie nietrudno o zgubienie drogi.
 
 
   Na szczycie Romanki nie zabawiamy długo i zdjęć nie robimy bo mówiąc szczerze kopuła szczytowa jest osadzona w lesie i nie dość, że widokowo zero to jeszcze mamy wrażenie, że niewiele się to miejsce różni od innych zalesionych polanek ;)
 
 
   Na Romance wybieramy szlak żółty i schodzimy nim w stronę Hali Łyśniowskiej. Teren w końcu zaczyna się robić bardziej odkryty i pojawiają się pierwsze widoki.
 
 
   Nawet jeśli na chwilę wchodzimy znowu do lasu to przynajmniej robi się niezwykle klimatycznie :)
 
 
   Na Hali Łyśniowskiej zatrzymujemy się na kilka chwil i zerkamy w stronę Tatr. Gdzieś w głębi serca pojawia się jednak tęsknota i pytanie dlaczego nas tam nie ma teraz... ;)
 
 
   Musimy jeszcze przejść ten odcinek, a na horyzoncie pojawia się Rysianka. Niestety słońce dość szybko nagrzało śnieg i z każdym krokiem zapadamy się conajmniej powyżej wysokości buta. Idzie się bardzo mozolnie.
 
 
   Chmur i mgieł przybywa coraz więcej. Pytanie czy dojdziemy na Rysiankę w mleku czy jeszcze będzie nam dane zobaczyć Tatry...
 
 
   Cały szlak z Romanki jest bardzo intuicyjny i nawet gdyby nie było wydeptanych śladów na śniegu to wiadomo przynajmniej w którą iść stronę ;)
 
 
   Pierwszy raz dnia dzisiejszego widzimy Babią Górę i Pilsko w pełnej odsłonie. Jak się okazało później był to jedyny raz tego dnia gdzie cokolwiek zobaczyliśmy.
 
 
   Jeszcze tylko Hala Pawlusia, trochę pod górę i będziemy na Rysiance. Na śniegu udaje nam się wypatrzeć sporo śladów zwierząt. Niestety nasza wiedza w tym zakresie jest dość uboga i nie możemy powiedzieć dokładnie co tędy biegało przed nami ;)
 
 
   Śnieg dobrze trzyma, możemy nawet podkręcić trochę tempo. Od czasu jak wyszliśmy też na otwartą przestrzeń zaczyna dużo bardziej zacinać chłodnym wiatrem.
 
 
   Ostatnie metry na Rysiankę i od tej chwili jakby ktoś rozpalił ogromne ognisko... jeden wielki dym chmur. Z każdym krokiem widać coraz mniej, w pewnym momencie ledwo widzieliśmy coś na odległość 5-6 metrów.
   Docieramy jednak do schroniska i rozsiadamy się przy gorącej herbacie z nadzieją, że za oknem się poprawi. Niestety nasza nadzieja umiera z każdą minutą i postanawiamy na dzisiaj odpuścić dalsze wędrowanie na Redykalny Wierch tym bardziej, że jedno z nas jest przeziębione i dość mocno odczuło dzisiejszą wędrówkę.
   Gdyby była widzialność doskonała może decyzja byłaby inna, a tak nie ma sensu iść we mgle dla samej zasady i decyzja zapada... schodzimy zielonym szlakiem w dół.
 
 
   Po wyjściu ze schroniska zamiast widoku Tatr mleko na horyzoncie i dość ciemno.
 
 
   Generalnie niebo w stronę południową to jedna wielka mgła i brak widoków.
 
 
   Co ciekawe strona południowa tak źle nie wyglądała ;) W każdym razie nie żałujemy decyzji bo im niżej byliśmy na szlaku tym więcej chmur pojawiało się nawet w dolinie. Docieramy na parking po około 1.5 godzinie dreptania. Byłoby może troszkę szybciej gdyby nie oblodzenia na szlaku, których nie dało się obejść. Końcówka to już asfalt i spokojny spacer do samochdu.
   Mimo skróconej trasy, braku widoków i niedyspozycji jednego z nas jesteśmy zadowoleni ze spędzonego dnia. Beskidy może nie oferują tego co Tatry od pierwszych kroków, może nie dają tej adrenaliny, ale z pewnością pozwalają w bardzo relaksacyjny sposób oderwać się od zgiełku miasta i potrenować kondycję ;)
 
 
 
 
 

10 komentarzy:

  1. Nie można cały czas jeździć tylko w Tatry, inne góry tez są fajne :) A przy odpowiednich warunkach też potrafią dać mocno w kość ;) Fajne widoki mieliście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można, można tylko zdrowiej i dla kontrastu jest czasem Tatry zostawić na rzecz innych gór :) Zresztą do tego chyba musieliśmy dojrzeć aby uświadomić sobie, że w koło nas jest bardzo dużo mniejszych pagórków do odwiedzenia, które swoją historią i klimatem również mają dużo do zaoferowania.
      Widoków właśnie za wiele nie było choć i tak pogoda dopisała całkiem nienajgorzej jak na ostatnie weekendy.
      Pozdrowienia serdeczne :)

      Usuń
    2. No tak, można, tylko nie warto :) Ja mam trochę inne podejście, bo zaczynałem od niższych gór, a i teraz bardzo często w nie jeżdżę, bo po prostu Sudety mam "pod nosem", więc w nie mogę wyskoczyć nawet na krótką wycieczkę - popołudnie na szlaku z ogniskiem? Nie ma sprawy, po dwóch godzinach jestem na szlaku :)
      Poza tym, są okresy gdy w Tatrach kiepska pogoda, warunki nie najlepsze, a w niższych górach spokojnie można ciekawe wycieczki robić.
      Jednym słowem polecam Sudety czy Beskidy, bo na prawdę warto. A widoki czy przygody moga być nawet lepsze niż w Tatrach :)

      Usuń
    3. My rzuciliśmy się od samego początku (czyli w zeszłym roku) na Tatry i potrzebowaliśmy czasu żeby opadły pierwsze emocje :) Podpisujemy się pod tym co napisałeś, że niższe partie gór są świetną alternatywą na nieco gorszą pogodę i jak dla nas zaletą również jest też później przychodząca zima ;)

      Usuń
  2. Na szczęście Rysianka splata jeszcze kilka szlaków, którymi nie wędrowaliśmy, więc jest szansa, że kiedyś załapiemy się na widoki w pełni ;)
    Samo podejście na Romankę jak śniegiem podsypie, a ktoś szlaku wcześniej przecierać nie będzie to można lekko zboczyć z trasy ;)
    Pozdrawiamy również i zapraszamy na kolejną rewizytę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałam mile zaskoczona. W końcu pojawiło się u Was coś innego. Już się obawiałam, że tylko uznajecie Tatry ;) Tak jak napisał Artur, w górach niższych też można wiele ciekawych wycieczek odbyć i niejedno przeżyć. Ja np dzięki Sudetom w które też mam najbliżej zaczęłam robić zupełnie nowe rzeczy, dzięki którym góry zaczęłam odkrywać na nowo: wspinaczka w skałkach, narty, rower. Życzę, aby to właśnie te góry najbliższe od domu dawały Wam najwięcej radości i wspomnień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie zaskoczyć kogoś kto zobaczył i zwiedził dużo więcej od nas :) Chyba musieliśmy dojrzeć do tego, że góry to nie tylko Tatry i nadszedł czas na poszerzenie horyzontów. Beskidy mamy bardzo blisko bo to ledwo 100 km, więc z pewnością pojawi się u nas więcej materiałów z takich zakątków :)

      Usuń
  4. Piękne lokacje, miejscowości. Widać, że czasami warto jest żyć marzeniami i je spełniać. wypas owiec Józefów Osobiście podróżowałem tylko nad morze, ale coraz bardziej kuszą mnie góry. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie polecamy południową część Polski :) Do zobaczenia na szlaku!

      Usuń
    2. My z całą rodziną spędzamy przeważnie wszelkie wakacje czy ferie na południu. Moja żona uwielbia chodzić po górach, odpręża ją to i dlatego wybieramy własnie ten kierunek.

      Usuń