środa, 18 listopada 2015

LODOWA PRZEŁĘCZ (Sedielko) 2372 m n.p.m.

 
 
 
 Jaworzyna Tatrzańska - Dolina Jaworowa - Zadnia Dolina Jaworowa - Lodowa Przełęcz - Zadnia Dolina Jaworowa - Dolina Jaworowa - Jaworzyna Tatrzańska
 
 
 
    Po ostatnim wypadzie w Tatry apetyt na powrót do jesiennych barw był tak ogromny, że każdego dnia monitorowaliśmy kamerki pogodowe i prognozy patrząc w kalendarz kiedy możemy wyrwać się na 2-3 dni. Każdy kto nie mieszka na Podhalu ma ten sam problem nie dość, że musi wygospodarować wolny czas to jeszcze właśnie wstrzelić się idealnie z pogodą. Tym razem wszystko zapowiadało się wręcz książkowo idealnie i mieliśmy trafić na dwudniowe okno z czystym niebem :) Szybkie pakowanie, rezerwacja noclegu w zaufanym i sprawdzony miejscu, a potem 3 godziny w samochodzie i późnym wieczorem meldujemy się na kwaterze. Jaka to ulga, że nie trzeba w nocy wstawać i mordować się w samochodzie tylko bezstresowa pobudka o 5:00 i za 15 minut jesteśmy na parkingu przy szlaku :)
   Tym razem ze względu na lokalizację i chęć zwiedzenia tej części Tatr decydujemy się na wędrówkę Doliną Jaworową z finałem na Lodowej Przełęczy. Kamerki i prognozy zapowiadały powyżej 2000 metrów oblodzenia to też z automatu odpuściliśmy w przygotowaniach wejście na Lodową Kopę. Jak się okazało na miejscu był to błąd bo cała droga była sucha, bez śniegu i lodu. Cóż, trudno, ale z drugiej strony Zadnia Dolina Jaworowa wyzwoliła w nas kilka koncepcji nowych zdobyczy w tym wejście na Mały Lodowy Szczyt ;) Lodowa Kopa poczeka do przyszłego sezonu i będzie to argument żeby doczłapać na przełęcz od strony Doliny Małej Zimnej Wody :)
   O Lodowej Przełęczy i dwóch oficjalnych drogach wejścia naczytaliśmy się trochę i zdjęć też widzieliśmy niemało. Czytając na kilku blogach jedni chwalili sobie drogę inni przeciwnie uważali ją za wyczerpującą i monotonną. Długie podejścia akurat lubimy, więc tym bardziej chcieliśmy to sprawdzić na własnych nogach :) Jakie wnioski ? Jak dla nas rewelacja ! Tutaj jednak nasuwa się chyba jednak zasadnicza konkluzja, a mianowicie ta sama droga późną wiosną i latem faktycznie może nie być ciekawa bo jednak początkowo idziemy grupo ponad 2 godziny przez las. Jesienną porą o poranku kiedy są mgły i osadza się szron, a nawet lód pojawia się na szlaku i w koło jest bardzo kolorowo taka wędrówka nabiera zupełnie innego wymiaru. Co nas też cieszy o tej porze to praktycznie brak owadów wszelakich :)
   Cała droga od Tatrzańskiej Jaworzyny technicznie jest bardzo prosta. W jednym miejscu pod koniec pojawia się tylko fragment gdzie używamy rąk i trzeba nieco więcej uwagi. Na pewno jednak to długa wędrówka i warto dobrze rozłożyć sobie siły. Według TANAP'u cała trasa wyceniana jest na prawie 11 godzin i idąc leniwie faktycznie można się w takim czasie zamknąć. My jednak obróciliśmy z posiadówką na przełęczy w 9 godzin z minutami.
 
 
   Koniec przynudzania, zapraszamy do wędrówki :)
 
 
 
 
   Czas zdjęć w lesie pomijamy bo mimo kolorowych barw jesieni las to las i poniekąd wszędzie wygląda tak samo ;) Wchodząc jednak mocno w głąb Doliny Jaworowej przekraczamy niewielki strumyk. Szukamy szybko słońca bo ostatnie 30 minut mocno wiało i postanawiamy zjeść drugie śniadanie.
 
 
 
   I podczas śniadania takie widoki za plecami :) To oczywiście dolina z którą trzeba się najpierw zmierzyć. Absolutnie warto i my nie mamy wątpliwości :)
 
 
   O tej porze roku słońce niestety operuje już dużo niżej i po chwilowym ogrzaniu się znowu wchodzimy w zacieniony fragment. Od tego momentu zaczyna zmieniać się pejzaż na bardziej skalisty... w końcu !
 
 
   Do momentu aż wejdziemy na próg Zadniej Doliny Jaworowej niewiele widać przed nami. Trasa jednak nabiera skalistego charakteru i w końcu zaczynamy się czuć jak w prawdziwych górach :)
 
 
   I już prawie jesteśmy :) Lodowa Przełęcz widoczna jak na dłoni. W tym momencie wspomniane w początkowym wpisie zdziwienie, że cała Lodowa Kopa jest sucha i bez śniegu. Na przełęczy widać biało choć mamy nadzieję, że słońce jednak rozprawiło się ze ślizgawką ;)
 
 
   Cały czas jest zaskakująco sucho i komfortowo. Idziemy ostro do góry. Od tego momentu to już zaledwie 30 minut intensywnego podejścia.
 
 
   Oczywiście musiałem coś wypatrzeć na któryś tam raz ;) A w tle praktycznie cała Orla Perć :)
 
 
   Zapozuj ładnie... no i proszę, zapozowane ;)
 
 
   Dochodzimy do wspomnianego trudniejszego fragmentu. Oczywiście trudnym w kontekście całej trasy :) To ledwo pseudo rynna gdzie trzeba tylko patrzeć pod nogi i trzymać się jedną ręką skał. Jak nie będzie lodu to można przejść nawet na kijach.
 
 
 
   Przybyłam, zdobyłam... czy jakoś tak ;) Pogoda oczywiście idealna ! W dole chwilami trochę wiało, a na górze całkiem przyjaźnie. Owszem jest zimno, ale nie na tyle żeby uciekać od razu :)
 
 
   Z racji tego, że mamy tą przyjemność być tutaj sami to zwiedzamy przełęcz na wszelkie sposoby i robimy zdjęcia.
 
 
   Lodowa Przełęcz ma swój urok, ale trzeba też oddać, że jest uboga widokowo. To nie Krzyżne gdzie widać ogrom w każdą stronę.
 
 
   Siedzimy na przełęczy prawie godzinę i cały czas sami. Szkoda, że tak nie jest zawsze :) Dopiero po tym czasie dostrzegamy od strony słowackiej dwie osoby, które podchodzą mozolnie.
 
 
   Opruszone szronem i lodem jak cukrem pudrem szczyty wyglądają zjawiskowo. Każdy się chyba zgodzi, że jeśli czegoś szukamy w Tatrach to na pewno magii tych samych miejsc i to właśnie taka magia tego dnia. Co ciekawe kiedy zaczęliśmy schodzić efekt opruszenia pod wpływem słońca zanikał w oczach...
 
 
 
   Nie mamy za wiele zdjęć razem, więc wykorzystując warunki i brak ludzi samowyzwalacz robi swoje :)
 
 
   Człowiek i surowy klimat... tego właśnie chcemy doświadczać.
 
 
   Żegnamy się z Lodową Przełęczą, ale pozostawiamy po sobie pamiątkę. Ciężko określić na czyje to podobieństwo, ale fryzurę ma zacną ;)
 
 
   Jeden z moich ulubionych kadrów tego dnia. W sumie banalny, a jakoś wydaje się taki... fajny ;)
 
 
   Ledwo zeszliśmy może ze 100 metrów od przełęczy, a na naszej drodze staje oto taki rudy osobnik :) Co on tutaj robi ?? W każdym razie spotkanie zaliczamy do bardzo przyjaznych. Chcieliśmy chwilę z nim pogadać, ale lisek wybrał inną opcję i poszedł bokiem. Cóż, widać miał ważniejsze sprawy ;)
 
 
   Trzeba przyznać, że jest piękny :)
 
 
 
   Pogoda cały czas brylant ! Wiartu już nie ma i schodzimy bardzo leniwie z bananem na twarzy :) Ostatnie zerknięcia jeszcze na naszą zdobycz bo za chwilę zejście pod próg doliny i Lodowa Przełęcz zniknie nam z oczu.
 
 
   Absolutnie się nie spieszymy ;) Dzisiaj nie musimy wracać 200 km do domu.
 
 
   I Mały Lodowy Szczyt... droga wejścia już zweryfikowana naocznie i zdjęciowo ;)
 
 
 
   Cóż... ten szczyt napawa rozwagą... Lodowy Szczyt ! A może tak wejść od tej strony...?
 
 
   Odbijające się światło słoneczne podręciło kolory w tej martwej części doliny tak, że wow :)
 
 
   Apropo wow odsłona w drugą stronę... aż nie chce się wracać !
 
 
 
   To miejsce wyzwala świadomość tego jak człowiek jest malutki i kruchy w ogromie skał...
 
 
 
   Rano jak podchodziliśmy na przełęcz "to coś" było pozamykane, a teraz proszę :) Piszemy "to coś" bo nie wiemy jak się ta roślinka watopodobna nazywa, ale w dolinie było tego całkiem sporo w okolicach strumienia :)
   A i jeszcze małe wyjaśnienie... pod polarem nosimy butelkę z izotonikiem żeby jako tako trzymał temperaturę ;)
 
 
 
   W drodze powrotnej możemy cały czas podziwiać piękno doliny i widoki jakie są w koło.
 
 
   Jeszcze raz Lodowy Szczyt choć teraz widziany z zupełnie innej strony... i jak na Lodowy Szczyt przystało jest lodowy ;)
 
 
 
 
 
   Tam na górze już byliśmy ;)
 
   Naszą wyprawę kończymy w bardzo dobrym nastroju, pełni pozytywnych wrażeń szczególnie, że jutro pobudna znowu o 5:00 i zdobywamy kolejny szczyt :) Jeśli ktoś lubi dłuższe wędrówki polecamy tą trasę, naprawdę nie będziecie żałować. Z racji kilku pomysłów my będziemy wędrować tym szlakiem jeszcze wiele razy :)
 
 
 
 
 

2 komentarze:

  1. Dolina Jaworowa wciąż pozostaje u mnie do odkrycia. Chyba najlepiej będzie pójść za Waszym przykładem i zjawić się właśnie o takiej porze roku. Piękne widoki, genialne kontrasty kolorystyczne - jest moc :D A ten rudzielec to pewnie miał swoje lisie sprawy do załatwienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naszym zdaniem Dolina Jaworowa ma więcej uroku niż sąsiednia Dolina Białej Wody choć możemy być mało obiektywni właśnie ze względu na porę roku. Okolica Zadniej Doliny Jaworowej to kopalnia punktów startowych na okoliczne szczyty i przełęcze, których jest cała masa :) Lodową Przełęcz obowiązkowo polecamy :)

      Usuń