środa, 5 sierpnia 2015

KOZIA PRZEŁĘCZ 2137 m.n.p.m.

 
     Brzeziny - Dolina Suchej Wody - Dolina Czarna Gąsienicowa - Kozia Dolinka - Kozia Przełęcz - Kozia Dolinka - Dolina Czarna Gąsienicowa - Dolina Suchej Wody - Brzeziny
 
 
 
     Po ostatnim wypadzie w upale na Małą Wysoką tym razem postanowiliśmy przejść się trasą nieco krótszą i przy okazji dokonać pewnego eksperymentu pod nazwą "nocka w samochodzie" ;) Za każdym razem pobudka w nocy, jazda samochodem grubo ponad 2 godziny i będąc na parkingu owszem jest adrenalina, że Tatry na wyciągnięcie ręki, ale też niewyspanie i zmęczenie samą podróżą. Tym razem miało być inaczej i jak zaplanowaliśmy tak też zrobiliśmy. Wyjazd wieczorem, krótko po północy parking, podusia pod głowę i śpimy... jak wyszło w praniu to tylko teoria bo samochód jednak nie należy do komfortowych miejsc na głęboki sen ;) Efekt był taki, że nie spaliśmy praktycznie w ogóle, a na dodatek bolało nas wszystko od pleców zaczynając. W każdym razie niewiele po 3:00 rano staramy się jakoś ogarnąć z tej traumy i po śniadaniu ruszamy. Na szlaku w lesie relatywnie ciemno, a na dodatek ledwo po tej wspaniałej nocy widzimy na oczy. Dojście do Murowańca zajęło nam chyba najwięcej czasu ze wszystkich przejść jakie zanotowaliśmy. Pod Murowańcem chwila na zebranie sił i widoki naszych twarzy w lustrze bezcenne ! Wyglądaliśmy jak po dobrej imprezie ;) Pojawił się nawet pomysł żeby może pojechać do domu, ale magia Tatr wygrała ! Idziemy...
     Wychodzenie na szlak bardzo wcześnie tzn. przed 4:00 ma swoje zalety bo faktycznie spotyka się kilka osób na odcinku 10 km, ale z fotograficznego punktu widzenia (Dolina Czarna Gąsienicowa, Kozia Dolinka) niewiele widać, a kontrasty po tej stronie Tatr są ogromne. Od słowackiej strony przypuszczam wyglądałoby to o niebo lepiej. W związku z tym zdjęć nie udało nam się zrobić wiele, ale może to i dobrze bo naprawdę pierwsze godziny nie wyglądaliśmy urzekająco ;)

 
 
 
 
    Jak widać na załączonym obrazku jedyne na co mamy ochotę to łóżko i sen ;)
 


     Mocno zacieniona Kozia Dolinka i widoczny punkt naszej wędrówki.


     Mina z gatunku "ileż razy można wchodzić tym samym szlakiem" ;)





     Tak, tak tutaj właśnie idziemy ;)


     W związku z tym, że w drugiej części szlaku jest dość krucho zakładamy kaski żeby w razie czego nie zarobić czymś w głowę.


     Są miejsca gdzie łańcuch się przydaje. Podczas podejścia na Kozią Przełęcz mamy kilka skośnych płyt, po których często ścieka woda i nietrudno o poślizg.


     I lawirowanie między płytami. Na niektórych odcinkach szlak nie jest do końca oczywisty, ale wystarczy porozglądać się i można znaleźć wiele dogodnych miejsc na pokonywanie trudniejszych fragmentów.



     Chwilami nawet pojawia się ekspozycja choć taka trochę dla bardzo wrażliwych ;)



     Słońce już znacznie wyżej niż kiedy byliśmy nad stawem. Generalnie jednak droga na Kozią Przełęcz jest uboga widokowo i jeśli ktoś chciałby się porwać w te rejony żeby cokolwiek zobaczyć to może się rozczarować.



     Ostatnie kilkadziesiąt metrów to już skalny teren i o ile trudności specjalnie nie ma to trzeba bardzo uważać bo skały są bardzo wyślizgane i przez długo ocienione miejsce pokryte wilgocią.



     I oto Kozia Przełęcz ! Szału brak, widoków brak, generalnie jakoś tak brak wszystkiego ;) Pada nawet pomysł żeby może przejść na drugą stronę, ale patrząc sobie prosto w twarz z uśmiechem stwierdzamy, że sensowniej będzie wypić popołudniową kawę niż iść dalej po nieprzespanej nocy ;)


     Na przełęczy oczywiście wiało całkiem porządnie, więc nie było sensu stać tam niewiadomo po co i schodzimy czym prędzej w teren bardziej nasłoneczniony.



     Jeszcze raz Kozia Dolinka i stawy, a w dole dwóch panów, którzy schodzili z Orlej Perci.



     Fajne to uczucie schodzić z jakiegoś szczytu, przełęczy i mieć świadomość, że spora grupa ludzi o tej godzinie dopiero wstaje z łóżka ;)




     I na zejściu ponowne slalom między półeczkami skalnymi. Raz zakos w prawo, kilka metrów w dół i zakos w lewo...



     Mimo sobotniego poranka ludzi niewiele widać na horyzoncie. Aaaa, to jeszcze nie ta godzina ;)





5 komentarzy:

  1. Zejście z Koziej Przełęczy na południe to jedno z najniebezpieczniejszych miejsc na tatrzańskich szlakach z tych, które widziałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie mieliśmy przyjemności wędrować po tamtej stronie Koziej Przełęczy, ale na zdjęciach jakie widzieliśmy nie wygląda to strasznie. Swoją drogą okolice Orlej Perci jakoś niespecjalnie nas pociągają, więc i nie jest nam po drodze tym szlakiem. Ostatnio częściej nas widać po słowackiej stronie ;)

      Usuń
  2. Od kilku tygodni chłonę widoki z Waszych fotek. Są cudne! Śledzę też opisy Waszych wędrówek co jest mi w chwili obecnej bardzo pomocne gdyż planuje znow wyruszyć na szlaki tego lata :) Nie bylam w Tatrach od ok 20 lat a teraz mam 16latka, którego chcę zarazić górami. Podziwiam Wasz ekwipunek i jesli to nie tajemnica czy moglibyście doradzić gdzie można sie zaopatrzyc np w takie rękawiczki, w których sie wspinacie lub świetne spodnie trekkingowe? Jeszcze raz dziekuje za piękne zdjęcia i szczegóły ktorymi sie dzielicie! pozdrawiam Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo nam miło, że ktoś jednak systematycznie śledzi naszego bloga i na dodatek czyta uważnie co piszemy :)
      Nasz ekwipunek górski nie jest z najwyższej półki. Jesteśmy zdania, że rozsądek nie powinien przesłonić metki na ubraniu ;) Spodnie mamy z Milo, rękawiczki o jakich mowa to Black Diamond, plecaki McKinley i Berg, kije Fizan, buty Zamberlan, Scarpa, Hanzel, Columbia. Mamy też sporo rzeczy z Decathlonu, który wbrew pozorom robi wiele bardzo dobrych ubrań. Może nie tych z najtańszej półki, ale te nieco droższe na pewno nie rozczarują :)
      Zachęcamy do podzielenia się wrażeniami i zdjęciami z tegorocznych wędrówek :)

      Usuń
    2. Dziekuję! A zdjęciami na pewno się podzielę po powrocie!

      Usuń